Większa cześć rozmów, jakie prowadzę dziś – przed wyborami, nieuchronnie zmierza do punktu, w którym zaczynam tłumaczyć się za Krzysztofa Grabkę, dlaczego sytuacja naszego miasta wygląda, tak jak wygląda na koniec jego trzeciej kadencji.
Uczciwie muszę przyznać, że po prostu nie wiem, jak ta sytuacja wygląda. To znaczy jakiś ogólny obraz, bazując np. na danych z kolejnych budżetów Wschowy, nędzy i rozpaczy mam, ale odpowiedź na pytanie, jak wygląda faktycznie stan finansów miasta (czynnik decydujący w sposób zasadniczy o funkcjonowaniu miasta ) przyniesie audyt, który dla nowej władzy będzie koniecznością.
Warto w tym momencie zacytować pana Grabkę z roku 2002, który przeczuwał, że w finansach odchodzącego burmistrza Żukowskiego mogą czaić się „miny” i przytomnie odpowiadał tak:
Oczywiście dziś poziom zobowiązań Wschowy z roku 2002 możemy wspominać z rozczuleniem, wobec szerokiego gestu obecnych władz.
Debata wyborcza, z której pochodzi powyższy cytat, przynosi też wręcz romantyczne „wyznania” przyszłego Burmistrza:
i mój faworyt:
Jak jest w 2014 r., po 12 latach zasiadania na tronie, to wie każdy, kto bliżej śledzi samorządową politykę. W 2002 roku kandydat Krzysztof Grabka był człowiekiem, który mówił to szczerze. To był człowiek, który na pytanie Leona Żukowskiego – Na czym się pan zna lepiej ode mnie? Odpowiadał:
Niestety te wspaniałe porywy serca są pyłem wobec rzeczywistości, choć obecny burmistrz Wschowy uparcie opowiada w wywiadach, że nadal rozumie potrzeby gminy. Gorzej z realizacją.
Realizacja tak naprawdę jest mało ważna, skoro można wybrać taki dyskurs w temacie odpowiedzialności polityka za swoje trzy kadencje, jaki zaprezentował Krzysztof Grabka podczas ostatniego programu Rozmowy Przy Szklance wody. Można go streścić do takich słów – przepraszam, wybierzcie mnie 4. raz.
Mnie takie postawienie sprawy wręcz obraża, albowiem cała moja praca publicysty opiera się na głębokim przekonaniu, że poprzez kartkę wyborczą możemy „zatrudniać” co cztery lata (Krzysztof Owoc gorący zwolennik maksymalnie dwu kadencyjności) lepszych ludzi, by dbali o nasze interesy. Dla mnie nie można tak po prostu skwitować suchym przepraszam niespełnionych obietnic większego lub mniejszego kalibru. Gdzie fabryki, gdzie wysypisko śmieci, gdzie basen kryty, gdzie obiecana rewitalizacja fosy, gdzie uzbrojone i scalone tereny inwestycyjne? No gdzie?
Za chwilę dostaniecie Państwo mój krótki, rzeczowy program wyborczy. Jeśli zdarzy się tak, że wybiorą mnie Państwo na stanowisko burmistrza miasta Wschowa, to po 4 latach, jeśli nie będzie on zrealizowany lub nie będzie daleko posuniętej realizacji, to proszę mnie zwolnić. Natychmiast. Po prostu szkoda czasu.